W OSTATNICH LATACH OBECNOŚĆ MROCZNYCH I MAKABRYCZNYCH MOTYWÓW W KULTURZE POPULARNEJ GWAŁTOWNIE WZROSŁA, URZEKAJĄC PUBLICZNOŚĆ NA CAŁYM ŚWIECIE. OD HORRORÓW PO MODĘ, ESTETYKA STRACHU STAŁA SIĘ NIEZAPRZECZALNĄ SIŁĄ, REDEFINIUJĄCĄ KONWENCJONALNE POJĘCIA PIĘKNA I ATRAKCYJNOŚCI. IS SCARY THE NEW SEXY? OD PIERWOTNEGO STRACHU ZAKORZENIONEGO W LUDZKIEJ NATURZE PO KATARTYCZNE UWOLNIENIE W KONFRONTACJI Z NASZYMI NAJGŁĘBSZYMI LĘKAMI, DZIWNA, NA PIERWSZY RZUT OKA, KOMBINACJA ŚMIERCI I PIĘKNA OD DAWNA URZEKA SERCA I UMYSŁY. NABIERA TO DODATKOWYCH ZNACZEŃ W KONTEKŚCIE OSÓB QUEEROWYCH. MY, QUEERY, LUBIMY DZIWNE RZECZY I PRZEZ DZIWNE RZECZY TEŻ PRZESZLIŚMY. PRZYGOTUJ SIĘ NA ODBLOKOWANIE TAJEMNIC UKRYTYCH W KRÓLESTWACH HORRORU, WRAZ Z OSOBAMI Z HOUSE OF ORZECZENIE – KOLEKTYWEM TWORZĄCYM DRAG I OGÓLNIE POJĘTĄ SZTUKĘ. WKROCZ DO ŚWIATA, W KTÓRYM STRACH I POWAB PRZEPLATAJĄ SIĘ ZE SOBĄ I GDZIE DRAG ŁĄCZY SIĘ Z TEATREM.
ROZMAWIA
OLEKSANDR (SASHA) POHORELOV (ON/JEGO)
IG: POHORELOV
DYREKTOR KREATYWNY
MATEUSZ JASKOT (ON/JEGO)
IG: MAT_J_SCOTT
FOTOGRAFKA
WERONIKA KURYŁO (ONA/JEJ)
IG: POPRAWNA_INACZEJ
ASYSTENTKA FOTOGRAFKI
KAROLINA JACKOWSKA (ONA/JEJ)
IG: JACKOWSKA.KAROLINA
RETUSZ ZDJĘĆ
KAROLINA JACKOWSKA (ONA/JEJ)
IG: JACKOWSKA.KAROLINA
WERONIKA KURYŁO (ONA/JEJ)
IG: POPRAWNA_INACZEJ
BACKSTAGE VIDEO:
MATTIA SPICH (ON/ICH HE/THEY)
IG: MATTIAXSPICH
OSOBY POZUJĄCE I ROZMAWIAJĄCE:
ALA URWAŁ (ONA JEJ, ONO/ICH)
IG: ALAURWAL
BABCIA (HE/SHE/HIM/HER)
IG: BABCIA_
DZIURSI (ON/ONO)
IG: _DZIURSI
GABI/ELA GABIN (SHE/HER)
IG: _GABULEC_
VRONA (HE/THEY/ON/ONI)
IG: V_RONA
 
 
 
 

 

 
Wasz kolektyw nosi nazwę House of Orzeczenie: do którego ze znaczeń tego słowa się odnosicie i w jaki sposób ta nazwa was reprezentuje?
Babcia: Chodzi o orzeczenie od psychiatry. Każda osoba z House of Orzeczenie przeżywa jakiegoś rodzaju trudności psychiczne i zrobiliśmy z tego markę.
Vrona: Kiedyś po prostu uznaliśmy, że każdy z nas nosi tyle problemów i smutków, że powinniśmy otrzymać orzeczenie z powodu nieradzenia sobie z codziennością. Wydaje się to jakoś spajające, że otwarcie możemy powiedzieć, że w tym przypadku mamy do czynienia z osobami wprost mówiącymi: „Hej u nas dużo rzeczy jest nie tak i zapewne się tym z wami podzielimy”.
Wasze występy dragowe są bliższe do teatru współczesnego niż do tego, do czego jest przyzwyczajony przeciętny widz. Czy uważacie, że ucieleśniacie przyszłość kultury dragowej?
Dziursi: Na pewno mam taką fantazję, w której polski drag rzadziej sięga po kalki z Ameryki, a częściej po coś zaskakującego – technologicznie, tematycznie, muzycznie, scenograficznie, wizualnie. Zdecydowanie siłą dragu pozostaje to, że czerpie z rozrywki – dosłownie produkujemy wielkie ekscytujące show, gdy teatr wciąż kojarzy się z wyzwaniem intelektualnym. Nie chciałbym przeprowadzić się w całości do świata wysokiej sztuki, a raczej zaczerpnąć stamtąd najciekawsze elementy (mapping, instalacje, video art) i prezentować je w klubach, gdzie wprowadza to ciekawy kontrast. Przyszłość kultury dragowej jest też mocno powiązana z budżetowaniem wydarzeń i dostępem do profesjonalnych scen. Największą zmianę w trendach niosą osoby kuratorskie, które wymyślają wydarzenia, kompletują lineup i decydują o tym, na jak rozbudowaną produkcję można sobie pozwolić. To wszystko jest bardzo prozaiczne i dopasowujemy się do ram, które zostają nam wyznaczone, ale nawet w ich obrębie pozwalamy sobie na dużo eksperymentu i nowości. Myślę że rzeczywiście my, jak i wiele innych osób dragowych, ucieleśniamy te wartości, ale koniec końców zadziałać muszą pieniądze (dla nas i dla osób organizatorskich).
Babcia: Kiedy wymyślam występ, nie przykładam wagi do tego, żeby świadomie tworzyć jakiś ruch czy nową modę w występowaniu. Mam swoje sposoby na wyrażanie tego, co chcę wyrazić w taki sposób, w jaki umiem. Jestem przekonany, że to się odnosi do większości osób performujących, czy w Orzeczeniu, czy też spoza. Są osoby, którym teatralny styl występów w ogóle by nie pasował do ogólnego wizerunku scenicznego i w mojej opinii lepiej, że decydują się na inny. To się fajnie łączy w pełną spójną całość, gdy ktoś sobie po prostu występuje tańcząc. Nie chciałbym ujednolicenia w sceniczności, bo show, na których widać wachlarz sposobów ekspresji jest ciekawsze dla mnie – widza. To też pozwala osobom występującym na poszukiwanie nowych sposobów ekspresji siebie.
Vrona: Dopiero zupełnie niedawno zwróciłem sobie uwagę, żebym się zastanowił, co próbuję dostarczyć i pokazać swoimi performansami. Moja odpowiedź jest raczej taka, że stale próbuję siebie zadowolić artystycznie, a przez to publiczność. Myślę chyba o tym, że muszę tworzyć bardzo i zawsze dla siebie, żeby przez to stało się to bardzo dla kogoś – jak już kompletnie uwierzę w siebie i swoją sztukę na scenie, to tym bardziej będę w stanie w sposób uniwersalny lub nie, do- słownie oddać ją ludziom. Chyba próbuję dojść do momentu, w którym performans będzie mimowolny i jednokrotny, tj. niepowtarzalny i zdarzał się tylko w danej chwili (staram się nie powtarzać tego, co tworzę – jeśli już powtarzam, to ze znacznymi zmianami, a zostaje jedynie namiastka tego, co już można było ujrzeć wcześniej jak np. sam utwór i część kostiumu.) Z pewnością nie powiem, że tworzę teatr, ale też nie „występ” – drag traktuję chyba właśnie jako piękną, niedookreślona przepaść, drag dla mnie jest niebinarny w tym sensie, że jest w danej postaci wtedy, kiedy się aktualnie wydarza.
Waszą twórczość można określić jako prowokacyjną. Czym jest dla was prowokacja i jak ważna jest w waszej sztuce?
Babcia: Od kiedy zacząłem świadomie występować, to pomyślałem o swojej twórczości jako narzędziu, którym mogę spełniać jakąś rolę dla społeczeństwa, chociaż wiadomo, że nie muszę. Wydaje mi się, że eksponowanie tego, co jest straszne, obrzydliwe, dziwaczne i niepokojące może spowodować pewną normalizację faktu, że nie wszystko w przeżyciu musi być piękne i wygodne. Świat jest różnorodny. Ostatnio fascynuje mnie zawłaszczanie i queerowanie sakralnej estetyki przez muzyczki takie jak Ethel Cain czy Lingua Ignota, albo projektantki jak Dilara Findikoglu – mnie sakralność i dewocjonalia bardzo uspokajają. Uważam, że to zabawne i ciekawe, że mogę swoje emocje i jakieś przeżycie, które mam w środku usymbolizować, używając nawiązań do biblii albo kościelnej ikonografii. Każdy kij ma dwa końce.
Vrona: Dlaczego prowokacyjna? Myślę, że to słowo to wytrych i zapalnik dla przeciwników dragu, a on jak jedna z wielu dziedzin sztuki zawiera w sobie niewygodę i chęć poszerzania perspektyw, otwierania głów na tożsamość i w ogóle pojęcia dragu jako soczewki dla rozumienia płci, kultury, opresji osób LGBTQIA+. Mi nie zależy na żadnej prowokacji – jeśli się pojawia, to wynika raczej z odbioru kogoś, komu coś może nie pasować albo budzić zastrzeżenia. Tworzenie to w sumie zawsze niebezpieczne narracje, które są po prostu kolejnym głosem w jakimś kierunku. Zamiast prowokacja po prostu szczerość.
Ala Urwał: Mój proces twórczy często polega na budowaniu struktury performansu wokół pojedynczego punktu kulminacyjnego, który opiera się na walorze szokowym. Wiem, że często jedynym sposobem na to, żeby widz zapamiętał treść danego performansu, jest wzbudzenie skrajnych emocji.
Czy waszym zdaniem osoby queerowe powinny przerzu- cić się na bardziej radykalne działania, jak to robią m.in. ekoaktywiści?
Ela Gabin: Samo bycie osobą queerową w Polsce jest już aktywizmem. Nienormatywny wygląd, czy okazywanie uczuć w miejscu publicznym to nie są rzeczy, które wystawiamy na widok publiczny tylko w sytuacji marszu, czy protestu. Długo myślałam, że w Polsce nie jest jeszcze czas Pride’u, gdyż nie poprzedził go Riot. Wiele osób uważa, że mieliśmy już polskie Stonewall, jednak patrząc na sytuację prawną – walka nadal trwa. Sama radykalność jest przede wszystkim pojęciem względnym. Dla jednych to sprejowanie na ulicach i palenie radiowozów, dla innych dragsy na Paradzie Równości. Nie- mniej, dość mam liberalnych głosów, które pouczają nas jak mamy walczyć o swoje prawa. Warto też dodać, że walka o zmianę sytuacji prawnej w Polsce powinna być oczywiście walką intersekcjonalną. Ciężko celebrować queerowość z radością, gdy osoby z macicami nie mogą decydować o swoich ciałach, za wschodnią granicą dzieje się wojna i kryzys uchodźczy, a nad naszymi głowami krąży widmo zagłady klimatycznej.
Vrona: Dla mnie radykalne jest samo istnienie at this point – działania naszej społeczności osób nieheteronormatywnych są i tak stale poszerzane o kolejne walki na rzecz równości w różnych obszarach najogólniej mówiąc. Nie oznacza to jednak żebyśmy „po prostu istnieli”, ale determinująco nie ustawali w dbaniu o siebie i tworzeniu swoich strategii w walce z opresją. Dlatego tak ważna jest duma.
Czy czujecie potrzebę alternatywy dla glamouru, który często jest centralnym punktem występów dragowych?
Babcia: Lubię patrzeć na piękne stroje i stylizacje, jeśli stano- wią część wizerunku czyjejś kreacji artystycznej, ale do mnie glamour w klasycznym stylu by po prostu nie pasował. Fajnie widzieć, że osoby poszukują siebie w różnych opcjach estetycznych, nie boją się być brzydkie i straszne. Taka alternatywa jest potrzebna.
Vrona: Częściej chyba korzystamy z tego, co najbardziej lubimy i w czym czujemy się pewniej tj. estetyka horroru, punku, śmieci, brzydoty, chorób. Glamour jest częścią alternatywy, bo to tylko język – brzydota jest piękna, i „piękne” jest piękne. Jesteśmy po prostu różni tymczasowo – żyjemy również filmikami z tańczącą Lindsay Lohan na jachcie i oglądamy lądowania Kris Jenner helikopterem – lubimy próżność i głupotę jak każdy. Kwestia prezencji, to kwestia wyboru – prezentacja danych cech jest często chwilowa i służy konkretnym celom, ale też jest tożsamościowa – lubię wyglądać mrocznie jak bo- ssy z gier, moje doświadczenia są takie, a nie inne, odpowiada mi kolor niebieski z czarnym etc. Tu chodzi o wzajemne inspirowanie się i różnorodność per se niż chęć nadgodzin w fabryce konkursu na fejm i pustą zawiść konkursową, I guess.
Jak bardzo różnorodna jest według was szeroko pojęta scena queerowa w Polsce?
Ela Gabin: Queer wychodzi poza kluby i przestrzenie mu dedykowane. Mnie najbardziej interesuje, jak przekłada się to na widoczność kultury nieheteronormatywnej w instytucjach kultury. Od 2010 roku można zauważyć wzmożone zainteresowanie queerem w kontekście sztuk wizualnych. Osoby artystyczne coraz częściej decydują się na eksplorowanie swoich queerowych doświadczeń, a artworld stara się im zapewnić miejsca do twórczego wyrażania się już nie tylko w przestrzeniach klubowych. Przykładem może być perfomens Ali w lubelskiej galerii Labirynt lub kuratorowana przeze mnie wystawa w Scenie Roboczej, gdzie prezentowany był cykl malarski House of Orzeczenie autorstwa Dziursi. Niestety z racji tego, że instytucje kultury, w porównaniu do przestrzeni dedykowanej queer community, nie mają jeszcze wypracowanych konkretnych i ujednoliconych standardów pracy z osobami LGBTQIA+, takie współprace to niejednokrotnie dodatkowy wysiłek edukatorski.
Vrona: Jest bardzo różnorodna, zarówno pod względem osób artystycznych, jak i przestrzeni. Mamy burleskę, ballroom, drag, muzykę czy artystów cyrkowych. Istnieje sporo miejsc dedykowanych queerowi, ale też te, które udostępniają swoją przestrzeń na potrzeby wydarzeń. Są też miejsca fetyszowe, kluby i imprezy BDSM, czy galerie sztuki wystawiające regularnie artystów queerowych jak np. galeria Łęctwo w Poznaniu. Scena dragowa jest bardzo inkluzywna i stale poszerzająca się – mamy mnóstwo dragu w każdej możliwej kombinacji tożsamościowej i tematycznej jak np. trans drag kings, trans queer performers, cis gay drag queens, agender clubkids etc.
Jak szeroka jest nasza bańka?
Babcia: Zarówno szeroka jak i wąska. Wśród swoich najbliż- szych posługujemy się swoimi wewnętrznymi wyrażeniami i określeniami (które czasami przenikają na zewnątrz) i mamy swoją dynamikę, ale myślę, że dotyczy to większości grupek bliskich znajomych. Ale bańka w której np. dzielimy podobne zasady i reguły społecznego zachowania, idee dotyczące bezpiecznego i niewykluczającego języka, reguły odnoszące się do bezpieczeństwa, jest o wiele szersza, ale też nie sięga na całą społeczność queer w Polsce. Co widać, gdy dochodzi do instagramowego meltdownu kogoś, kto z jakiegoś powodu zostanie z tej bańki wykluczony przez swoje zachowanie.
Vrona: Bańka z zasady chyba pozostaje taką bezpieczną powłoką, z której można podglądać świat zewnętrzny dla queerów, ale nie tylko. Chodzi o stworzenie przestrzeni takiej, która pozwoli uczestniczyć w życiu społecznym przy jednoczesnym zapraszaniu do naszego świata ludzi dobrej woli. Oczywiście dzielimy klatki schodowe z osobami nam nieprzychylnymi, a z domu wychodzimy dopiero, kiedy uber czeka na dole, ale informacje o protestach, o zaostrzeniu praw aborcyjnych czy śmierci monarchów otrzymujemy te same. Kwestia tego, co z tym robimy.
Motywami przewodnimi w waszych personach dragowych są często dość mroczne i mistyczne motywy, skąd w was taka fascynacja światem horroru?
Babcia: Horrory i straszne opowieści mają w sobie potężny ładunek zarówno estetyczny jak i psychologiczno-emocjonalny. Te postaci w historiach bardzo często cierpią, używają przemocy, umierają, są obrzydliwe i okropne. To przemawia do środkowej części mnie, gdzie ta agresja i sprzeciw wobec świata mają swój dom. To się chyba wszystko opiera o to, co się w życiu przeszło.
Vrona: Mrok zawiera dużo blichtru, inspiracji i mocy. Postaci horrorowe są często queerowe, dziwne, odludne i nieszablonowe. Takie dziwadła idą często ramię w ramię z osobami uciskanymi społecznie: nie jesteś dla nas – jesteś dla nikogo. Osoby LGBTQIA+ doświadczają odrzuceń, przemocy, wy- śmiewania i innych pokrewnych emocji, często zgęstniałych od negatywności. Horror gromadzi wszystko, co społeczeństwo spycha na margines i przerabia na glam, wyniosłość i celebrację. Mroczne historie skrywają dużą prawdę i jednostkową wyjątkowość – w dragu lubię wkraczać tam, gdzie mnie być nie powinno, eksplorować to, co jest tabu dla innych czy wypychać na światło dzienne tematy niewygodne, a potrzebne do przepracowania. To też estetyka, która konfron- tuje mnie ze swoją tożsamością agenderową, chorobami psychicznymi i wolnością.
W ostatnich latach ilość mrocznych materiałów w popkulturze w ogóle gwałtownie wzrosła. Is scary the new sexy?
Babcia: Estetyka horroru i groteski jest wygodna dla niebinarnego goblina, którym jestem, bo nie musi być sexy. Nie musi być wygodna, pociągająca dla widza. Odrzucam konieczność bycia wyczyszczoną i wypudrowaną Drag Queen i godzę się z tym, że nie dla wszystkich będzie to miły widok. Na scenie, jak w życiu – nie wszystko jest i musi być przyjem- ne dla oka. Mam taki styl reveali podczas występu, że pół twa- rzy mam przysłonięte narzutką albo jakąś maską. Odsłoniętą część twarzy mam ładnie wymalowaną, natomiast pod ma- ską mam np. pusty oczodół albo jakąś narośl i podczas perfo ją odsłaniam. Ta brzydsza część jest dla mnie ważniejsza.
Ala Urwał: Żyjemy w dobie późnego kapitalizmu, kiedy poczucie kontroli nad własnym losem jest bardzo złudne. Część dystopijnych wizji przedstawionych w thrillerach ubiegłego wieku, powoli urzeczywistnia się na naszych oczach. O wiele łatwiej jest ustosunkować się do pojedynczego zagrożenia, niż wszechobejmującego, uogólnionego lęku, jaki wywołuje w nas rzeczywistość, w której przyszło nam żyć. Popularność materiałów w estetyce horroru w kulturze głównego nurtu odzwierciedla istniejący w naszym społeczeństwie popyt na strach w regulowanych dawkach. Ludzkość od początku swojego istnienia kierowała się strachem, zarówno tym związanym z całkiem realnymi niebezpieczeństwami, ale też chociażby obawą przed wywołaniem gniewu bogów. Scary is sexy od zarania dziejów.
Performansy House of Orzeczenie można opisać jako surrealistyczne: czy są one bardziej czystą fantazją, czy jednak reprezentujecie rzeczywistość poprzez farsę?
Dziursi: Coraz częściej gdy emocjonuję się czymś w życiu codziennym, pojawia się wielki pomysł na przekucie tego w konfrontacyjne perfo. Potem boję się, że ktoś odczyta dokładnie wszystkie symbole i analogie i mnie „nakryje”. Koniec końców żadne emocje nie biorą się z powietrza i performans nadal odzwierciedla mnie jako człowieka, występ staje się takim katalizatorem przeżyć z poprzednich tygodni. Znacznie chętniej sięgam po tematy, które są mi bliskie – frustracja społeczna, wypaczona nostalgia lat 2000., kryzys mojej płci zanim odkryłem, że wolno mi być niebinarnym. Może tego tak nie widać w produkcie końcowym, bo na scenie zawijam to w 10 warstw ironii i efektów specjalnych, ale np. bardzo przeżywam każdy dobór utworu i nigdy nie jest to pozbawione jakichś wewnętrznych nawiązań. Gatunek horroru jest też doskonały w tym, że od zawsze miesza spektakularne widowisko z prawdziwymi lękami – trochę gore, trochę życiówki, trochę potykania się o patyki w lesie. Stąd tak wielka inspira- cja tą akurat estetyką.
Babcia: Znaczenie moich perfo często odkrywam później, lubię na czysto eksperymentować z symbolizowaniem swoich emocji poprzez rozwiązania estetyczne i używanie przedmiotów podczas występu. Wiadomo, że staram się, żeby w każ- dym perfo był jakiś efekt „wow”, żeby czymś zająć widownię i żeby nie było nudno, ale sama fabuła robi się dla mnie czy- telna długo po występie.
Wasze sceniczne osobowości zaskakują wyglądem i jaskrawym stylem, który graniczy z szaleństwem. Co jest dla was istotniejszym źródłem inspiracji: wewnętrzne doświadczenia, czy wizualne doznania?
Dziursi: Z zawodu jestem malarzem i animatorem, więc wizualia w dragu strasznie mnie pociągają. Najczęściej skupiam się na tym, żeby look był atrakcyjny i uporządkowany estetycznie, ale czasami wprowadzam jakiś element „fabuły” – np. korona zasłaniającą twarz daje mi vibe zarówno posiadania fałszywej estymy, jak i obawy przed obnażeniem. Lubię zderzać wizualnie bycie potulnym i groźnym. Pierwszym jestem, a drugim chciałbym być.
Babcia: W swoim życiu, jeszcze przed dragiem, eksperymentowałem dość mocno z wizerunkiem, bo miały na mnie wpływ zarówno fantastyka, którą czytałem jako dziecko i nastolatek, jak i internet culture, pod której wpływem się socjalizowałem podczas studiów. Drag jest dla mnie nałożeniem takiej zbroi ze swojej fantazji w rzeczywistym świecie – zaczerpnięciem z estetyki, do której nie ma się na co dzień dostępu, kreowa- niem rzeczywistości i markowaniem materii pod siebie. Wyobrażam sobie, że te kody kulturowe i inspiracje estetyczne, z jakimi miało się styczność w życiu, mają wpływ na to, jaki drag się później decyduje robić, ale trzeba nauczyć się jak z nich korzystać, żeby wizualny efekt był spójny i ciekawy. Porównuję to z robieniem awatara w grze RPG, tylko że na żywo.
Drag jest bezpośrednio związany z przełamywaniem strereotypów płciowych – jak praca na scenie zmieniła wasze postrzeganie tożsamości płciowej?
Dziursi: W moim przypadku to codzienne życie bardziej przypomina wcielanie się w postać, niż robi to drag. Nie czuję się bezpiecznie będąc bardzo extra na ulicy i niestety dużo ekspresji sobie odmawiam. Na szczęście drag oswoił mnie z niebinarnością i powoli ciuszki i gesty zarezerwowane dla Dziursi przesiąkają do wycieczek do sklepu. Myślę, że drag dla wielu osób to taka przepustka do spróbowania czym jest alternatywa wobec heteronormy, bo robimy to w wielkim nawiasie postaci scenicznej. Potem jednak tego nawiasu już nie potrzeba. Oczywiście w oczach większości nadal jestem facetem, ale dzięki byciu drag queenką sprzeciw przychodzi łatwiej.
Babcia: W swoim życiu, jeszcze przed dragiem, eksperymentowałem dość mocno z wizerunkiem, bo miały na mnie wpływ zarówno fantastyka, którą czytałem jako dziecko i nastolatek, jak i internet culture, pod której wpływem się socjalizowałem podczas studiów. Drag jest dla mnie nałożeniem takiej zbroi ze swojej fantazji w rzeczywistym świecie – zaczerpnięciem z estetyki, do której nie ma się na co dzień dostępu, kreowa- niem rzeczywistości i markowaniem materii pod siebie. Wy- obrażam sobie, że te kody kulturowe i inspiracje estetyczne, z jakimi miało się styczność w życiu, mają wpływ na to, jaki drag się później decyduje robić, ale trzeba nauczyć się jak z nich korzystać, żeby wizualny efekt był spójny i ciekawy. Porównuję to z robieniem awatara w grze RPG, tylko że na żywo.
Drag jest bezpośrednio związany z przełamywaniem strereotypów płciowych – jak praca na scenie zmieniła wasze postrzeganie tożsamości płciowej?
Dziursi: W moim przypadku to codzienne życie bardziej przypomina wcielanie się w postać, niż robi to drag. Nie czuję się bezpiecznie będąc bardzo extra na ulicy i niestety dużo ekspresji sobie odmawiam. Na szczęście drag oswoił mnie z niebinarnością i powoli ciuszki i gesty zarezerwowa- ne dla Dziursi przesiąkają do wycieczek do sklepu. Myślę, że drag dla wielu osób to taka przepustka do spróbowania czym jest alternatywa wobec heteronormy, bo robimy to w wielkim nawiasie postaci scenicznej. Potem jednak tego nawiasu już nie potrzeba. Oczywiście w oczach większości nadal jestem facetem, ale dzięki byciu drag queenką sprzeciw przychodzi łatwiej.

Babcia: Od kilku lat funkcjonuję w większości sfer społecznych jako osoba niebinarna i osoby zwracają się do mnie naprzemiennymi zaimkami, ale drag miał na to w moim odczuciu niewielki wpływ. Generalna obecność w otoczeniu osób niebinarnych i takich osób, które przełamywały konwenanse rodzajowe dała mi możliwość eksploracji swojej tożsamości.
Ala Urwał: Performowanie w dragu potrafiło zarówno sporo namieszać, jak i wiele rozjaśnić w sposobie w jaki postrzegałam swoją tożsamość płciową. Na początku swojej działalności scenicznej, performowanie hiperkobiecej tożsamości na scenie, dawało mi ogromny zastrzyk odwagi. Taka pewność siebie była niestety bardzo drastycznie konfrontowana z przemocą na tle transfobicznym, jakiej doświadczałam na co dzień – wyzwiskami, pobiciami. Podczas gdy w nocy wy- chodziłam w szpilkach do klubu, następnego dnia potrafiłam bać się założyć spódnicę na zajęcia na uniwersytecie. Zaniedbywałam prywatną wersję siebie, na rzecz silnej postaci, którą bardzo chciałam być na co dzień, a którą mogłam bezpiecznie być tylko w przestrzeni klubowej. Taka zależność niejednokrotnie potęgowała doświadczaną przeze mnie dysforię płciową. Dopiero w przeciągu ostatnich dwóch lat, wraz z rozpoczęciem terapii hormonalnej, doszłam do pewnego wewnętrznego ładu. Jestem w stanie w zrównoważony sposób rozwijać swoją karierę sceniczną, żyjąc jednocześnie jako dumna niebinarna trans kobieta.

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Ut elit tellus, luctus nec ullamcorper mattis, pulvinar dapibus leo.